sobota, 10 października 2009

Więcej koloru proszę!


Więcej koloru i witaminek.
Jednak nie jestem dobrym przykładem weganki, której nie ruszają żadne choróbska. Jest tak przeraźliwie zimno na dworze, że ciężko nie mieć chociaż kataru. A ja do tego często przebywam z maluchami, które przynoszą jakieś mutanty wirusy z przedszkola, więc choć próbuję być twarda, ciągle jestem przeziębiona. No nic. Choć próbowałam już chyba wszystkiego, hartuję się dalej.
I jeszcze więcej niż zwykle postanawiam jeść surowego jedzonka.
I ograniczam kupowanie jednodniowych soków, bo choć niby zdrowe, to w szklanych butelkach bez możliwości zwrotu. To strasznie nieekologiczne. Oczywiście namiętnie segregujemy śmieci, ale bardzo wątpię w ich rzeczywiste przetwarzanie.
Do łask od dziś wraca wysłużona sokowirówka. Urządzenie tanie w zakupie, a cudowne w zastosowaniu. Na ten zimny jesienny wieczór świeżo wyciśnięty soczek z marchewki i owoców, samym swoim wyglądem poprawia humor. Smak o niebo lepszy, niż soku z butelki, pełen witaminek, a po wypiciu zostaje tylko szklanka do umycia.
Dużo zdrówka Wam życzę. ;)