Zawsze dzieje się tak, że początek jesieni rozpoczyna w moim życiu jeszcze bardziej szalony czas, kiedy okazji do mówienia o weganiźmie, prawach zwierząt i innych super ważnych tematach, jest tyle, że czasem sama gubię się w akcjach, które wspólnie z przyjaciółmi organizujemy. Najpewniej także wielu i wiele z Was zna to uczucie doskonale. Ale jakoś zwolnić nie potrafię, coraz bardziej się nakręcam i przyznam, że jednak lubię ten stan, choć dzielić to jeszcze muszę z innymi, bardziej przyziemnymi obowiązkami. I choć efekty naszych działań nie są widoczne, to kiedy dzieciaki pod cyrkiem opowiadają mi o 'męczonych zwierzętach', albo dzwoni do mnie starsza pani z propozycją 'ostatecznego rozwiązania pobliskiej fermy futrzarskiej', bo codziennego oglądania baraków już dłużej nie zniesie .. to myślę sobie, że takie głośne mówienie o problemie także ma sens, ludzie kodują sobie w głowach pewne informacje, które w odpowiednim momencie do nich wracają. I choć nie przygarnę już niestety więcej zwierząt pod nasz dach, to będę mówić głośno o ich prawie do życia i wolności.
Zabrzmiało to bardzo patetycznie, a miały być tylko dwie krótkie informacje .. ;)
Ostatni weekend spędziliśmy pod cyrkiem Korona i na fajnej imprezce jedzeniowo-dyskusyjnej w naszym mieszkanku. Towarzystwo od lat 3 do kilkudziesięciu (?) bawiło się i objadało wyśmienicie.
trochę fotek i filmik spod cyrku:
http://picasaweb.google.pl/joanna.krupicka/CyrkKoronaWGdansku26270909#
http://www.youtube.com/watch?v=9VsODR2MPPo
A już za kilkadziesiąt godzin w Gdańsku Dzień Wege, zapraszamy :)
http://poland.indymedia.org/pl/2009/09/47466.shtml
a teraz dobranoc!